Węgry, Włochy, Słowacja, Austria.
Zaraz Niemcy, potem Francja.
Wnet w Europie wszędzie będą mieli własnego faszyzującego prezesa, a Polski premier znów - wzorem pani Beaty - będzie musiał wygrywać głosowania jednym głosem przeciwko dwudziestu sześciu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz