Ruscy sabotażyści zatopili nam pół stolicy.
Na szczęście ich modlitwy o deszcz przyniosły skutek dopiero z pewnym opóźnieniem. Pięć dni wcześniej na ulicach zatonęłyby nie autobusy, a wszystkie nasze czołgi i armaty.
Musi być, że najświętsza panienka znów stanęła po słusznej stronie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz