Pan Dariusz (czy inny Michał) przepytujący pana Daniela...
Szczęśliwie oszczędzono nam tego widowiska, gdzie - podobnie jak w rodzimej ekstraklasie - nawet najbardziej rozbuchana oprawa meczowa nie przesłoni prawdy, że zawodnicy obu stron potrafią jedynie kopać się po czołach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz