Żeby upilnować przyszłą linię demarkacyjną, trzeba by w systemie rotacyjnym wysłać do Ukrainy większość dorosłych Europejczyków.
To może już łatwiej po prostu wygrać tę wojnę?
Żeby upilnować przyszłą linię demarkacyjną, trzeba by w systemie rotacyjnym wysłać do Ukrainy większość dorosłych Europejczyków.
To może już łatwiej po prostu wygrać tę wojnę?
Z czasem mogliby wszyscy się tam przenieść.
I mieć wreszcie swój upragniony Budapeszt w... Budapeszcie.
Dieta cud: do minimum skraca każdą chorobę ciała i duszy. Oraz samo życie.
Do tego ekonomiczna - nie zawiera masła.
Pan Daniel szykuje nam własny kanał telewizyjny. Po węgiersku.
Dla niego to bez znaczenia - w żadnym języku niczego nie kuma.
Gorsi od komunistów ci bodnarowcy.
W ramach tortur zabiorą Antoniemu prawo jazdy.
Jeśli się łaskawie zgodzi.
Dziś każdy już głosuje za ostatecznym przezwyciężeniem podziałów...
...zakładając, że wszyscy bezwarunkowo podpiszą się pod akurat jego zestawem przekonań.
Jeszcze przez tydzień dnie będą stawały się krótsze.
Czyli słońce wzejdzie na ujemną liczbę godzin.
Kiedy już ostatnie pokolenie załatwi nam bilety miesięczne za pięć dych (dlaczego nie za darmo?)...
...przyjdzie czas na postulaty, które naprawdę mogą zmienić cokolwiek w kwestii katastrofy klimatycznej: jak na przykład natychmiastowa redukcja populacji homo sapiens o jakieś 93-97%.
A teraz chłopaki w turbanach do Ukrainy, pogonić Niskiego Carewicza aż po Władywostok!
Oto w oku kamery okazuje się, dlaczego kandydat musiał być okazały:
żeby szparko posuwać z lodówką czy workiem cementu na plecach!
Gdyż - jak wiadomo - ciężarów targanie to jedyna prawdziwie użyteczna z prezydenckich prerogatyw.
Amerykański Don elekt wygląda na niepocieszonego.
Czy tylko po to w kampanii dał sobie prawie łeb odstrzelić, żeby teraz w przypadkowym niedogrzanym kościele nadskakiwał mu jakiś nerwowy Francuzik?
Może minąć co najmniej dekada, dzieła dopełnią najpewniej nie ci, co trzeba, a z kilku miast nie zostanie kamień na kamieniu...
...lecz każdy dyktator w końcu upadnie.
Boksera na kandydata wystawił, a teraz okazuje się, że i sam Prezes bokser!
Ze względu na nisko umieszczony środek ciężkości pewnie nawet w klatce by sobie poradził...
Jeśli narzędzie nazywa się Kit-Kot, można w ciemno zakładać, że posłuży jedynie do szerzenia piękna, prawdy i dobra.
O czym właśnie przekonują się boleśnie bracia nasi, Rumuni.
Nasza kolej już za rok!
Tyle rózeg Mikołaj ma w tym roku do przyniesienia, że wiklina trafiła na listę gatunków zagrożonych.
A gdyby tak rolnicy z Przedostatniego Pokolenia - w ramach słusznie umotywowanego aktu obywatelskiego nieposłuszeństwa - przykleili się do ścieżek rowerowych i chodników?
Którędy wtedy klimatyczni terroryści z Ostatniego Pokolenia dotrą na swoje święte szańce?
Pan Andrzej sam już nie wie, w którą stronę zwrócić swe rozmarzone spojrzenie:
W takiej Ameryce prezydent ułaskawia na przemian to indyki, to własne dzieci. A przecież mógłby i samego siebie - z góry i na zapas...
...ale jest przecież i przykład z drugiej strony świata. Bo może i u nas wystarczy wdziać ciemne okulary, stan wojenny ogłosić, a władzy raz zdobytej nie oddawać nigdy!
Można oczywiście mieć tyle lat, ile kto tam sobie chce.
Jednak zawsze lepiej nieco mniej.
Mniejsza o to, z jakimi mafiozami fraternizował się pan Lolo w dzieciństwie.
Skoro teraz całkiem oficjalnie przystał do najbardziej zuchwałego gangu w kraju.
Jeszcze na dobre nie spadł pierwszy śnieg, ale szkielety w kombinezonach już na powrót spadają z tzw. skoczni narciarskich.
...oraz okazyjnie dokupiony dyplom - zrobią z ciebie członka miłościwie nam panującej elity.
Oto fundamentalny wkład polskiej dyplomacji w wygranie bieżącej wojny:
wywalczona możliwość odkopania naszych trupów, by zyskać więcej miejsca na świeże, ukraińskie.
Za rzeczywistość uznajemy po prostu najdoskonalszy z podsuniętych nam deep fake'ów.
Tylko kto podsuwa?
Służba stała się tak niewdzięczna, że policjant wolał zastrzelić kolegę, niż pozwolić mu dalej męczyć się w mundurze.
Prezes tak bardzo wstydzi się własnej partii, że nawet jej prezydenckiego kandydata wolał nazwać na cześć wrogiego obozu - obywatelskim.
Zresztą w imię zwycięstwa gotów byłby go nazwać choćby i Niemcem.
Internacjonalni Rafaelici tryumfują, ale jeszcze będą mieli się z pyszna.
Gdy lud głosujący miast i wsi przypomni im za pół roku, że jeśli Polskę zbaw, to tylko Rado-sław lub Przemy-sław.
Ewentualnie Sławo-mir.
Nikt jakoś szczególnie nie chwali się wymyśleniem śniegu.
Nic dziwnego - to wyjątkowo nieprzydatny wynalazek.
Może jak Ruskie zaorają już wszystkie kable na Bałtyku, wreszcie przestanie nam działać ten cały cholerny internet.
Ukochanemu beniaminkowi zawsze wolno więcej. Może napyskować matce, albo stłuc pamiątkowy wazon.
Może zbombardować każdego sąsiada. A nawet sam moskiewski Kreml, gdyby przyszła mu fantazja.
Amerykański tatuś na wszystko mu pozwoli. Surowe zasady i ograniczenia rezerwując dla reszty potomstwa.
Zwłaszcza dla pryszczatego nastolatka znad Dniepru.
Jeśli ciało jest świątynią...
...to w większości przypadków dach przecieka, puszka z datkami na remont świeci pustkami, a zakrystian ciągle łazi pijany.
Jedyna pociecha, że tym razem w ramach tradycyjnej zdrady Zachodu...
...wreszcie będziemy Zachodem, a nie stroną zdradzaną.
Zdaje się, że rodacy właśnie odkryli trutkę na szczury jako względnie legalny sposób na aborcję do dwunastego roku życia.
Mogą se komuniści robić pra-, pre-, a nawet pro-wybory dla swoich internacjonalnych fircyków, a i tak na koniec przyjdzie jakiś prezesowy pszenny pomazaniec i postawi na słomę.
Skoro Rosja postanowiła stać się Koreą Północną, Ukraina - dla zachowania symetrii - będzie chyba musiała oddać się lukratywnej produkcji aut, telefonów i całkowicie plastikowych bojsbandów z pod znaku U-Pop.
Teoretycznie z takim świętem narodowym powinniśmy być świetni w futbol.
Ale zamiast porządnej jedenastki, dostaliśmy tylko racowisko na trybunach.
Mniejsza już o te pierwotniaki...
Tak naprawdę nieustraszonego Prezesa Polski uchodźcy przerazili dopiero tym, że - jak naucza amerykański elekt - jedzą psy.
A zwłaszcza koty.
Im szybciej dzieci znajdą gwoździe w swoich cukierkach, tym lepiej pojmą prawdziwą naturę otaczającej je rzeczywistości.
Trzeba natychmiast wprowadzić wizy dla Amerykanów, bo już za chwilę połowa z nich zacznie rozglądać się za bezpiecznym azylem.
Na cztery lata. Albo i na czterdzieści cztery.
Sympatyczna pani Kamila wygrać, niestety, nie zdoła, gdyż Amerykanie (a za nimi reszta świata) oczekują po swoim wodzu naczelnym tylko jednego: żeby był prawdziwym kowbojem.
Bez względu na to, czy nosi kapelusz biały, czy czarny.
Nie pękła pod presją.
Nie może być prawdziwą Polką.
A już na pewno nie Polakiem!
W Ameryce najpewniej znów zwycięży kompletny bezwstyd.
Tymczasem nasi kandydaci na urząd najwyższy krygują się jak przedszkolaki: gdyby to od nich zależało, swoją tożsamość zdradziliby najchętniej dopiero dzień po wyborach.
Podwójne święto jakże potrzebne w kraju, gdzie każdy chętnie powoła się na klauzulę sumienia.
Zwłaszcza gdy zamierza postąpić bezdusznie.
Zapobiegliwy biznesmen w sutannie zabezpieczył wagon skarpet za trzy miliony złotych.
Dla siebie i licznego zakonu towarzyszy.
Żeby nowa władza miała ich w czym puścić.
Porównywanie republikańskiego kandydata do Hitlera będzie miało ten tylko efekt...
...że wyznawcy pana Donalda z życzliwszym zainteresowaniem sięgną po "Mein Kampf".
Gdyby powyższe przykazanie konsekwentnie zastosować względem barw narodowych, zostalibyśmy z białą flagą.
W skrócie - Gruzja.
Tak po krótkim czasie nazwać można dowolny kraj, gdzie Ruskie aktywnie promują swój tzw. mir.
Gdyby Antoni był prawdziwy chojrak, wsiadłby za stery tej maszyny, co tam im została i bez trudu, dla teorii potwierdzenia, ściął skrzydłem brzozę. Jedną, albo i cały zagajnik.
A tak, nigdy już się nie dowiemy.
Bo na tupolewa nr 102 podkomisja postanowiła przeprowadzić serię takich zamachów - bombowych i nie tylko - że teorii spiskowych wystarczy nam do końca świata.
Oto dyplomatyczna opcja atomowa:
pewien sąsiad od lat stara się podpalić nam cały kraj w sensie nie tylko dosłownym, ale także przenośnym - przy pomocy internetów oraz przynajmniej półtorej partii zasiadającej w polskim parlamencie...
...dlatego też w ramach bezwględnych retorsji zaraz zamkniemy agresorowi aż jeden, za to najmniej istotny, konsulat!
Być może każda odpowiedź jest już w tzw. chmurze.
Teraz musimy tylko poprosić sztuczną inteligencję, by wymyśliła za nas najbardziej sensowne pytanie.
Gdyby ojczyzna faktycznie aż tak bardzo nie nadawała do życia, jak to różni mawiają...
Ci nie wierzą w Boga, tamci w prokuratora i stawiane przezeń zarzuty.
W sumie na jedno wychodzi - to tylko kwestia przyjęcia bądź odrzucenia stosownej konwencji.
Jedynie w grawitację nie można nie wierzyć.
Kiepska wiadomość dla Ameryki: Polacy mogą przeważyć szalę w prezydenckich wyborach.
Czyli wybrać kandydata na miarę naszego pana Andrzeja - niby pociesznego, ale jednak agenta czystej destrukcji i nihilizmu.
Premier przekroczył wszelkie granice!
Zupełnie jak tzw. broń demograficznego rażenia, przed którą próbuje osłonić maluczkich.
A co jeśli na końcu - zupełnie jak w Gwiezdnych Wojnach - okaże się, że Pyszny Krystiano jest ojcem Boskiego Leo?
Trudno się dziwić Anglosasom, że z pewną pobłażliwością traktują kraj, gdzie od dwóch dekad w partyjnych sondażach trwa zacięty wyścig sików z kupą.
Ludowi ciemnemu i jasnemu pospołu nic nie kojarzy się z niczym, a skutki nie miewają przyczyn.
Dlatego składkę zdrowotną tnijmy do zera. Drugą zaś ręką wszystkich zbolałych leczmy za darmo (i za wszelką cenę!).
Jakoś to przecież będzie - bo zawsze jakoś było.
Panie były ministrze, azyl na Węgrzech to kara znacznie gorsza niż krajowy areszt!
Zamiast morza - Balaton, zamiast języka w-uszy-gulasz.
Czy rozmiłowani w motoryzacji Amerykanie naprawdę zaufają politycznym rekomendacjom faceta, który dosłownie wystrzelił swój samochód w kosmos?
Ważny generał raczył obiecać bliżej niesprecyzowanemu pokoleniu Polaków śmierć w okopach.
Co innego miałby biedak powiedzieć, by nadać swojemu życiu pozór sensu?
W kraju miliarda alkoholików gorzelnicy powinni iść do więzienia wszyscy i od razu.
A nie dopiero, gdy oszwabią innych gorzelników.
Już za tydzień opozycja, przebiwszy rządowe miliardy, symbolicznie odbuduje kraj po powodzi.
Swój kongres zjednoczeniowy (ekstremistów z fanatykami) zwołując w miejscowości o adekwatnej nazwie: Przysucha.
Projekt sztucznej polskiej inteligencji mógłby się powieść, gdyby zarządzała nim inteligencja sztuczna, a nie polscy inteligenci.
Nawalny w łagrze zginął przez nieporozumienie.
Ze względu na nazwisko mściwi powodzianie pomylili go z deszczem, z którym od lat mają na pieńku.
Dwa systemy sądownicze, dwie równoległe prokuratury.
Do kompletu brakuje już tylko drugiej milicji, która wyselekcjonowanych przeciwników obecnej opozycji doprowadzałaby do aresztu.
Więzienie natomiast powinno pozostać ekumeniczne, żeby osadzeni obu obozów mogli sobie wszystko do końca wytłumaczyć.
Przypomnijmy: oryginalny bieg maratoński stanowił w istocie ekspresową usługę telegraficzną.
Dziś żeby przekazać wiadomość na czterdzieści kilometrów z groszami, wystarczy sięgnąć po telefon. Nie trzeba w tym celu blokować całego miasta.
Mówi się, że w obliczu recydywy ryżowłosego szatanizmu Prezes Polski wkrótce zaordynuje zmianę nazwy swego ugrupowania.
Dobry pomysł podsuwa tu grupa wytrwałych w oporze przeciw złu Libańczyków.
Zwłaszcza, że nasz Zbawca wciąż u steru i o emeryturze nie myśli.
Młodsza żona uprowadziła miliardera w nieznane, więc starsze dzieci niepokoją się losem taty... pieniędzy.
Dynastia sobowtórów gwarantująca cud stabilnych rządów dyktatorskich pod kryptonimem
Prezydent Uniwersalny Trwały i Nieśmiertelny.
Pan Zbyszek nie przyjdzie przed komisję przyznać się do winy. Bo jest chory.
Podupadł zaś na zdrowiu opowiadając bzdury w internecie i podziemnych telewizjach.
Obecna opozycja ma jedno błyskotliwe rozwiązanie na każdy kryzys: pandemię pokonała zakazem wchodzenia do lasu, w powodzi po prostu dorzuciłaby do tego jeszcze rzeki.
Skoro rodzimy dystrybutor jako pionier i wynalazca opatentował sobie nazwę Paczkomat...
...chińska internetowa konkurencja powinna postawić na każdym osiedlu własne urządzenie. Wolna jest zdaje się nazwa Sraczkomat.
Eh, gdyby tak wydało się, że nie tylko terrorystyczny pejdżer, ale i telefon w dowolnej kieszeni może w każdej chwili eksplodować, strach przynajmniej na moment by nas otrzeźwił.
Zanim wpadlibyśmy w internet przez jakieś nowe bezpieczne okienko.
Pan Andrzej jedzie do amerykańskiej Częstochowy, by wespół z przyjacielem pomodlić się o pomyślność obojga narodów.
Być może w kościelnej ławce starszemu ze świątobliwych uda się także uświadomić młodszego w temacie łapania przypadkowych kobiet za krocze.
Najwyższy już chyba czas. Wszak na zasłużonej emeryturze mężczyzna potrzebuje jakiegoś hobby.
Z drugiej strony, czy powinniśmy wierzyć w deklaracje premiera?
W końcu facet nawet własny podpis potrafi wycofać.
Cóż to jest miliard? - Raczył zapytać dawniejszy pan i dysponent edukacyjnego budżetu.
W końcu to tylko jakieś sto kilkadziesiąt willi plus.
Partyjna rodzina i przyjaciele by się nie pomieścili.
Zawsze przecież twierdzili, że woda to życie.
Jak zwykle kłamali?
Drogie ukraińskie dzieci, dostałyście te prezenty nie do zabawy, ale żeby grzecznie stały w gablocie!
Przynajmniej do czasu, gdy sąsiad już całe wasze mieszkanie puści z dymem.
Skoro Niemce mogą przymknąć granicę, bo Europa im się nie sprawdza - my też zamknijmy nasze.
Na początek dla wody z Czech.
Może i pani Kamila przygadała kołtunowi.
Tylko czy aby na pewno ma odpowiedni kolor i oprzyrządowanie w spodniach, żeby jego rodacy wybrali ją na urząd?
W Łodzi kamienica zapada się jak domek z kart.
Czyżby to były europoseł podróżował kombajnem górniczym z celi do Brukseli?
Święta przeciętne celebruje się w rytmie rocznic.
Zamach tysiąclecia - w ramach miesięcznic.
I chyba tylko cud narodzin Prezesa Polski zasługuje na prawdziwie odrębny cykl nieustających dziennic.
Gdy wyschnie już wszystko, nie da się ani chodzić po wodzie, ani tym bardziej zamienić jej w wino.
Przyszłym mesjaszom zostaje jedynie koronny numer ze wskrzeszaniem.
Tylko jak udowodnić niedowiarkom, że delikwent naprawdę był martwy, a nie po prostu odpoczywał z zamkniętymi oczyma?
Połączenie rozrastającej się dziury budżetowej i ujemnego przyrostu naturalnego to genialna kombinacja:
róbmy długi, bo i tak nie będzie komu ich odziedziczyć!
I tylko farmacja wciąż wierzy w nadejście jesieni, namawiając telewidzów do kupowania preparatów na katar.
Nasz premier, jak to prawdziwy mąż stanu, potrafi przyznać się do błędu.
A już zwłaszcza cudzego.
O powszechnie przystępnym pierwszym mieszkaniu dużo się mówi. I tylko mówi.
Tymczasem współczesna młodzież latami skazana jest na trzymanie narzeczonych po stodołach.
Z majątków niech się już nie tłumaczą. Zwłaszcza, że dawno przepisane na żony i kochanki.
Ujawnione natomiast powinny zostać świadectwa szkolne - od pierwszej klasy podstawówki, aż po edukacji kres.
Tak żebyśmy przynajmniej wiedzieli, czy aktualnie rządzą nami sami dwójkowicze, czy może wreszcie trafił się jakiś rodzynek z pojedynczą tróją na szynach.
Byliśmy niemili dla miłych Niemców, to teraz dostaniemy takich, co to będą zdecydowanie lepiej dopasowani do naszych lękowych potrzeb.
Krótkowzroczne to biadolenie rzekomych rzeczników rzek.
Przecież kiedy już zasolimy Odrę - a najlepiej od razu i Bug - morska linia brzegowa ojczyzny praktycznie się podwoi, a dorsze i śledzie staną się lokalnym przysmakiem od Podlasia po Śląsk!
O ile i tu ich nie przełowimy...
Swoją drogą to perfidne, że Szkopy zaatakowały dokładnie wtedy, kiedy polskie dzieci akurat szły do szkoły.
Nauczyć się matematyki, zostać inżynierami i wymyślić nasze własne volkswageny.
I dlatego do dziś musimy jeździć tymi niemieckimi.
Pierwszy września w niedzielę, to ewidentny znak od Boga, że w szkole powinny być same lekcje religii.
Niech teraz pani magister z towarzyszami przegłosują odpowiednią uchwałę w swoim podręcznym trybunale.
Dziw bierze, że miesiąc, który właśnie dobiega końca, nie nazywa się po naszemu cierpień.
Jeszcze dziwniejsze, że nie nazywa się tak żaden polski miesiąc. Ani tym bardziej wszystkie.
Pieniądze szczęścia nie dają.
Dają tylko pyrrusowe zwycięstwo w wyborach.
Moda jest cykliczno-nostalgiczna.
Za trzydzieści lat hipsterzy będą się przebierać w covidowe maseczki.
Straciliśmy bramkarza. Na rzecz nikotynowego nałogu.
W każdej innej bramce mógłby popalać sobie pomiędzy akcjami. Lecz nie w naszej, gdzie obrona Częstochowy trwa pełne dziewięćdziesiąt minut plus dodatkowa żarliwa modlitwa o cud przez całą przerwę.
Po co w ogóle gadać z tymi młodymi, skoro i tak są na wyginięciu?
U nas, jako i w całej Europie, przetrwają tylko emeryci.
Patriota chwilowo ukrywający się w kraju, który nie istnieje, dzielnie odszczekuje się swoim prześladowcom:
Pokażcie ów tajemniczy jedenasty punkt harcerskiego prawa, gdzie zapisano, że harcerz nie kradnie pół miliarda złotych!
Gdyby w porę - tak ze dwieście lat temu - odziać naszych np. świniopasów w dżinsowe portki i kapelusze, posadzić na koniach i uzbroić w pukawki, mielibyśmy teraz odpowiednie tradycję oraz gotową ikonografię, żeby kręcić popularne w świecie seriale z rodzimą wersją Kevina Costnera w obsadzie.
Podróżowanie komunikacją miejską jest bardzo niebezpieczne, bo czekając na autobus, pasażer musi przez pewien czas pozostawać w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni.
A nieruchomy cel jest zawsze łatwiejszy do trafienia.
Dziwne jest nie to, że rodzic na wakacjach morduje własne dziecko...
...dziwne, że zdarza się to tak rzadko!
Ruscy sabotażyści zatopili nam pół stolicy.
Na szczęście ich modlitwy o deszcz przyniosły skutek dopiero z pewnym opóźnieniem. Pięć dni wcześniej na ulicach zatonęłyby nie autobusy, a wszystkie nasze czołgi i armaty.
Musi być, że najświętsza panienka znów stanęła po słusznej stronie!
W Ameryce już trzydzieści lat temu mieli taki film, że wnerwiony facet wysiada z rozgrzanego auta na środku autostrady i piechotą rusza w nieznane.
Wygląda na to, że właśnie dogoniliśmy Zachód i Polaka (a nawet Polkę!) też wreszcie stać na to, by ot tak, na poboczu, porzucić samochód.
Wraz z całą resztą niesatysfakcjonującego życia.
Kampania Republikanów w ślepej uliczce.
Być może, żeby wrócić na właściwe tory, kandydat będzie musiał dać sobie odstrzelić drugie ucho.
Jeszcze się taki Lennon nie narodził, co by potrafił wyśnić prawdziwie harmonijny świat - bez psów w mieście.
W ramach kompromisu - my was zepchniemy do morza, wy nas do rzeki.
Piasek będzie musiał jakoś poradzić sobie sam.
Ukraińcy na tym sprzęcie doszliby pod Kursk, a nasi wojacy potrafią jedynie najechać własną stolicę, by w huku promenować jej bulwarami.
Ponoć Pan Prezes nakupił wyborczej kiełbasy za sto miliardów. A i tak przegrał.
Czyli albo kiełbasa była niezjadliwa.
Albo sam Prezes nie do przełknięcia nawet z musztardą i keczupem.
Żeby poczciwym cywilom znów nie zablokować miasta, proponuje się nadchodzącą wojskową paradę puścić wzdłuż budowy tramwaju widmo.
I tak nikt tamtędy nie jeździ, a na dodatek krajobraz bardziej przypomina wojnę niż pokój.
Jak patrzeć z wystarczająco daleka (i koniecznie przez życzliwe media), okazuje się, że u takich Demokratów w Ameryce kandydat lepszy, goni wice-kandydata jeszcze lepszego.
Czy to naprawdę możliwe, żeby przez wszystkie te lata jeden dziadziuś przesłaniał nam owych zbawców - wszystkich naraz i każdego z osobna?
Złoto jest.
Ale czy to aby na pewno honorowo, by w zawodach pań startował Mirosław?
Gdyby tak wreszcie przymknąć pana Antoniego, zaraz następnego dnia zadzwonią z Kremla z propozycją dowolnej wymarzonej przez nas wymiany.
Swoich zdemaskowanych szpionów Ruskie zawsze wolały trzymać u siebie.
Najwięcej flag Izraela szyje się tradycyjnie w Iranie.
Żeby było czym rozpalać uliczną atmosferę w miesiącach bardziej lub mniej chłodnych.
Pierwszy tydzień Igrzysk bezapelacyjnie zdominował red. Babiarz.
Który już chyba samym nazwiskiem uwłacza wszelkim postępowcom.
Może już czas, by jacyś podstarzali aktywiści przykleili się do jezdni i chodników prowadzących na Stadion Narodowy?
W zbożnej intencji ocalenia przenajświętszej ciszy. Dla tych, co jeszcze od dochodzących stamtąd dysonansów nie ogłuchli i nie oszaleli.
To nie sierpniowych syren wycie...
...to tylko pisk fanek amerykańskiej piosenkarki o dziwnym imieniu.
Tego medalu należało się spodziewać, skoro wiosło w swej istocie to niejako dwie sczepione ze sobą paletki do tenisa.
A w tenisie Polki najlepsze.
Były minister, jeden z drugim, schowany za dowolnym immunitetem, zawsze sobie jakoś poradzi.
A co z szeregowym strażakiem, mającym pecha służyć w którymś z feralnych okręgów - tam gdzie po kilku wyborczych kampaniach na każdego pożarnika przypadają po dwa wozy i pół tuzina sikawek? Przecież się biedak nie rozdwoi!
Świątobliwy komentator i tak w ostatniej chwili zdołał powściągnął język, nazywając antychrysta z Liverpoolu jedynie komunistą.
Wszak wiadomo, że jak komunista - to i złodziej!
Jeśli zebrać w jednym ciasnym miejscu wystarczająco wielu sportsmenów, którzy nie interesują nikogo, nagle świat cały mdleje z ekscytacji.
Może chociaż z Olimpiady by nasi trochę złota i srebra nawieźli, zanim procedura nadmiernego deficytu budżet zadusi, a milusińskich przynależnych im ośmiu stów pozbawi.
Prawie wszędzie raczej brzydko, ale idzie ku ładnemu.
Jeszcze sto lat i będzie druga Szwajcaria.
Tylko jak to zrobić, żeby w tym czasie ze dwa razy nie przeszły Ruskie, a na dodatek z demograficznej zapaści ostał się choć jeden Polak?
Głód, wojna, zaraza i z nieba żar...
...to najwyraźniej dla sapiensów środowisko optymalne, skoro mnożą się w tempie wprost proporcjonalnym do narastania przeciwności.
I tylko szkoda, że samoloty nie zaczęły spadać na ziemię jak ulęgałki. Obnażając cały ten system, co to działa na słowo honoru.
Co gorsza słowo w obcym języku - programowania.
W świecie akademickim różnica pomiędzy depenalizacją a legalizacją jest rzekomo przepastna.
Chłopy natomiast w swoich sumieniach rozumują praktycznie: za co się idzie siedzieć, a za co nie?
Współczesna wysokorozwinięta demokracja polega na tym, żeby zebrać wystarczająco małą grupę, radykalnie utwierdzić się w dowolnym głębokim przekonaniu, po czym... przykleić do jezdni.
Na złość dokładnie wszystkim rodakom. Tak aby nigdy przenigdy nie pomyśleli nawet o podzielaniu naszych elitarnych poglądów.
Posłów i księży komuniści prześladują u nas oczywiście za świątobliwość.
Jakby nie rozumieli, że głową głów tak zajadle ściganej przez nich grupy przestępczej jest niejaki Jezus Ch.
W Ameryce dzień jak co dzień - obywatele, twórczo korzystając z konstytucyjnych praw, strzelają do wszystkiego, co tam akurat pod ręką.
Najwyraźniej jednak łatwiej trafić w pierwszaka z podstawówki, niż do wieprzka na trybunie.
A może po prostu wyborowy strzelec tym razem specjalnie celował w ucho, żeby fotki ostrzelanego ładnie wypadły w internecie?
Mordowanie dzieci mordowaniem, ale dzisiejsza opozycja powinna głosować raczej za dekryminalizacją wszystkiego, co się rusza.
Tak by w więzieniach zrobiło się więcej miejsca i swoje przewiny - po niechybnej utracie immunitetów - można było odpokutować w komfortowych warunkach.
Solennie przyrzekamy stać obok i heroicznie patrzeć, jak powoli konasz!
Może zanim weźmiemy się za budowę rakietowej kolei i międzyplanetarnego lotniska w szczerym polu, spróbujmy czy damy radę sensownie puścić tramwaj przez dwie dzielnice Warszawy?
Bo na razie idzie nam z tym cokolwiek niełatwo...
Nie gigabajtek, magabajtek, albo choćby i kilobajtek...
Niestety, nam trafił się O-bajtek.
Francuzi mieli wybrać faszystów, wybrali komunistów...
...a dostaną i tak tylko po makaroniku.
Nie dość, że odebrał miejsce w składzie komuś żywotniejszemu, to jeszcze koledzy z litości wciąż grali na niego...
Skoro zaś Portugalia nie zaprzestała wystawiania swojego Bidena w ataku, z grona mocarstw prędko ją usunięto.
Fatalnie kaleczy mowę ojczystą. Za to na piłce kompletnie się nie zna.
Trzymany w telewizji ponoć ze względów nostalgicznych.
Choć nostalgia za panem Dariuszem to zupełnie jak nostalgia za azbestem...
Mumiusz w Białym Domu ma jedną niepodważalną zaletę - przebija teoretyczną nieprzewidywalność Ruskich:
niech sobie Niskorosły Carewicz pozuje na szalonego dyktatora, my nasz atomowy guzik trzymamy pod palcem faceta z ciężką demencją!
Za spektakularne pożary na greckich wyspach blade twarze z Polski powinny dodatkowo do ceny turnusu dopłacać.
W końcu podróżowanie to ma być przygoda!
Przedszkolak Zbyniu - jak na starszaka przystało - jest czerstwy, rumiany i zdrów tak długo, póki może bezkarnie prześladować maluchy.
Lecz tylko spróbujcie odesłać go do kąta, a zaraz znajdzie w fartuszku usprawiedliwienie od mamy, konsylium lekarskiego i wszystkich świętych.
Gen zwady jest w narodzie tak dominujący, że nawet kosmopolityczne geje i lesbijki w ostatecznym rozrachunku okazują się być przede wszystkim biorącymi się za podgolone łby Polakami.
Bo po co wspólna parada, skoro można mieć trzy? Każdą pod innym postępowym i jedynie słusznym przewodem, oczywiście.
Panika moralna wokół jakichś chińskich wynalazków, tymczasem prawdziwym opium dla rodzimego ludu pozostaje najpospolitsza wódka.
Dodatkowo ziemniaczane zombie, zamiast stać-chwiać się i umierać w jednym miejscu, pozostają niestety całkiem mobilne, wyrządzając po drodze bezlik szkód.
Nareszcie w trybie bezwizowym możemy udać się w odwiedziny do magicznej fabryki, gdzie wyprodukowano całą otaczającą nas rzeczywistość.
I tylko robotnikom nie damy rady osobiście podziękować. Zbytnio są bowiem zajęci w swych obozach pracy.
Nawet w Europie poszerzonej poza granice geografii (dwadzieścia cztery reprezentacje!?), Polakom wciąż udaje się grać najgorszy futbol na mistrzostwach.
Poddajcie się, nigdy nie dacie rady znaleźć większych patałachów!
W kamienicy bodajże sami myśliwi czy inni pasterze, skoro z każdego lokalu dochodzi bezustanne wycie i ujadanie.
Zaś cywilizowani mieszczanie po ciszę i spokój powinni chyba jechać na wieś.
Niechętnie przyznajmy, że miała Ewka - analfabetka, a do tego pewnie dyslektyczka - prawo się pomylić:
Tu mąż, tam wąż!
Kiedy do stołu rokowań zamiast wroga zaprasza się sojuszników, rozmowa jest dużo sympatyczniejsza.
Lecz pokoju, niestety, nie przybliża.
Banda Szymka-Kamyszka opiera się przed wprowadzeniem zmian, zazdrośnie strzegąc monopolu:
nasz jest i pozostanie jedyny legalny związek partnerski w kraju!
A już najbardziej nieznośna dla prawdziwego Polaka musi być świadomość, że tak naprawdę nie rodzimej granicy pilnujemy, a szkopskiej!
Przecież wszyscy ci ludzie po drugiej stronie chcą prosto do Rzeszy. Bo u nas to się nawet nam nie podoba.
Młodzi nie poszli głosować. Rzekomo obrażeni na to, że starzy nie zalegalizowali dotąd aborcji.
Na czym postępowej młodzieży zależy z prostej przyczyny: jeśli nadal miałyby rodzić się dzieci, upadłby heroiczny mit "ostatniego pokolenia".
Polski piłkarz tak bardzo cieszył się ze strzelenia gola, że prawie urwał sobie nogę.
Niezwyczajny - jak i cały nasz naród - najdrobniejszego nawet sukcesu.
Skoro Macron to już ledwie mikron, a nowych mesjaszów liberalnej demokracji jakoś nie widać...
...czas chyba powoli godzić się z tym, że do mody powrócą brunatne koszule.
Wczorajsze wybory to w sumie dziecinada bez szczególnych konsekwencji: nasi będą kompromitować się stopniowo i indywidualnie, wmieszani w tłum nieudaczników dwudziestu sześciu innych nacji.
Gorzej gdyby ktoś kazał nam wybierać narodową kadrę w futbolu. Tu efekt będzie przykry, nagły i powszechnie dostrzeżony.
Choć premiowany jeszcze lepiej niż wycieczka do Europarlamentu.
Dawni Polacy nauczyli Francuzów jadać widelcem.
Polka uczy ich teraz, jak pić szampana z pucharu.
Ostatnimi czasy Prezes Polski podejrzanie często - a do tego w niezdrowym pobudzeniu - wspomina płomień zapałki w kontekście jakiejś bliżej nieokreślonej hali...
Czyżby podświadomie ujawniając tożsamość grasującego po kraju seryjnego sabotażysty?
Ruscy to determinizm wcielony - nie ważne, co robisz, zawsze jesteś tylko pacynką w ich rękach.
A wszystko dlatego, że z niejasnych przyczyn uwierzyliśmy w ich omnipotencję.
Najwyraźniej marsz być-może-miliona serc okazał się dla tychże zabójczy.
Rok później z maszerujących ostał się jeden na stu.
Chwieją się hierarchie: Mraz ma już więcej odcinków niż Mróz, a z każdym napięcie tylko wzrasta.
Załatwiwszy sprawę nakrętek, Europa winna się wziąć za uszczelki.
Żeby co poniektórym resztki oleju z głowy przestały publicznie przeciekać.
Oczywiście bombardowanie kobiet i dzieci w namiotach jest mało estetyczne.
Może mieć jednak bardzo praktyczny wymiar, jeśliby wkrótce owe dzieci miały zostać przez owe kobiety nauczone, że wroga należy raz i na zawsze zepchnąć do morza.
Pan Dariusz (czy inny Michał) przepytujący pana Daniela...
Szczęśliwie oszczędzono nam tego widowiska, gdzie - podobnie jak w rodzimej ekstraklasie - nawet najbardziej rozbuchana oprawa meczowa nie przesłoni prawdy, że zawodnicy obu stron potrafią jedynie kopać się po czołach.
Tutaj faktycznie musimy uznać wielką przewagę Prezesa Polski nad lekkomyślnymi rozpłodowcami, z którymi na co dzień rywalizuje: ojcem faktycznie nie jest.
Ale już dziadem - jak najbardziej!
Matką wszystkich afer jest matka.
Bo przecież ktoś wszystkich nas, aferzystów, kiedyś na świat wydał.
Sypie, sypie aż miło...
...sypie się temu panu i wąsik, i bródka.
W efekcie może uda się puścić kilku złodziei w skarpetkach. A konkretnie - w ruskich onucach.
Za wszystkie pieniążki, w ramach ogólnonarodowej zgody, zbudujemy sobie tzw. żelazną kopułę...
...która jednak od deszczu i gradu nas nie osłoni.
W Europie równość i braterstwo: każdy żyje sobie - skromniej lub nieskromniej - jak pan na zagrodzie.
A pańszczyznę odrabiają za nas niewidzialne masy trzeciego świata.
Kiedy już zakażą sprzedaży alkoholu na stacjach, nagle może się okazać, że nie ma komu kupować benzyny.
Po pierwsze: meleksy zamiast koni.
Po drugie: zamiast górala na koźle - sztuczna inteligencja, co to śmiesznie przekręca polskie wyrazy, a w duszy brzęczą jej dutki.
Barbarzyńców nigdy nie udaje się utrzymać za murem.
Zwłaszcza kiedy to my - w środku - sami jesteśmy barbarzyńcami.
Zdjęli krzyżyk.
Zdejmą i kółko?
A wtedy to już sama Sodoma. Zwłaszcza w toaletach.
Polska ma węgla na następne dwieście lat.
Oby wystarczyło nam biegunki...
Zamiast matur komisja wojskowa.
Zamiast egzaminu ósmoklasisty w sumie też.
W końcu zaraz będziemy potrzebowali sporo armatniego mięsa.
Strzelał, bo puściły mu nerwy - tak motywację zamachowca wstępnie ocenili eksperci.
Byle następnym razem nerwy nie puściły komuś, kto zamiast pistoletu ma dostęp do czerwonego guziczka...
Pan Andrzej nie stara się wcale, żeby kochali i szanowali go wszyscy.
Pan Andrzej walczy o to, by szanował go ktokolwiek.
Amerykańscy studenci tak się rozpędzili w słusznym oburzeniu, że im się hummus z Hamasem pomylił i gotowi jeszcze w imię antykolonialnego postępu własnoręcznie wlecieć samolotem w jakiś manhattański drapacz chmur.
Puszą się strasznie po sądach i biurach, a już zwłaszcza w telewizorach.
Tymczasem trzeba pamiętać, że w istocie prawnik różni się od trawnika tylko jedną literką.
Bo właśnie na tym polegać będzie odtąd wasza dorosłość: na wielogodzinnym własnoręcznym kaligrafowaniu cudzych przemyśleń o książkach, których nikt nigdy nie czyta.
Cóż, czasy mamy na tyle plugawe, że ci rycerze dobrej zmiany, dla których zabrakło immunitetów w Brukseli, muszą na własną rękę starać się o azyl w Mińsku.
Albo przynajmniej rezerwować dłuższe wakacje nad Balatonem...
Bóg wreszcie okazał się być Polakiem i przez całą długą majówkę grillował rodaków na wolnym słońcu.
I dopiero na koniec pokropił - no bo jak tu siadać za kółko bez wypicia strzemiennego?
Zwykły problem z nagłośnieniem.
Membrany mikrofonu stopiły się od stężenia alkoholu w wydychanym przez mówcę powietrzu.
Miejmy nadzieję, że opowieści o rychłym upadku Ukrainy skończą się dokładnie tak, jak zeszłoroczne buńczuczne zapowiedzi jej rychłego sukcesu w wielkiej czołgowej ofensywie.
Czyli dokładnie na odwrót.
To już prawie dekada, jak Prezes Polski na pierwszego słupa ojczyzny pasował Daniela z pcimskich czworaków, nadając mu przydomek Wszystko-Mogę.
I faktycznie nieborak poczuł, że może wiele.
Akurat tyle, żeby pójść teraz zamiast swoich panów siedzieć.
Na szczęście dwadzieścia lat nie starczyło, by z Polaka zrobić Europejczyka.
Niestety, w tym samym czasie kompletną klęską zakończyły się również próby uczynienia reszty Europejczyków prawdziwymi Polakami.
A obiecywali, że w tym roku święto pracy będzie obchodzić już tylko sztuczna inteligencja do spółki z robotami!
Dla niepoznaki dużo mówią o samolotach i pociągach, ale gdy przychodzi co do czego - projektują szprychy.
Czyli ostatecznie należy spodziewać się rowerów.
Każdy współczesny milusiński chce być gadającym łbem z internetu, tj. po ichniemu - influencerem.
Lecz gdy tylko przetłumaczyć miano na nasze, czar natychmiast pryska:
wpływak nie brzmi dumnie.
Panie Donaldzie srogi, rekonstrukcja to nieco zbyt poważne słowo, gdy mowa o koślawej lepiance...
Wszystkiego mieli w tym Dubaju za dużo i tylko wody za mało, to im litościwy Allah zaraz wyrównał.
Wujek z Ameryki wreszcie obiecał przesłać nową słusznych rozmiarów bombo-nierkę.
Pan Andrzej w Ameryce omawiał z przyjacielem, kto jakie książki spakuje sobie do celi.
Szkoda że przyjaciel to analfabeta...
Skoro we wszystkich wyborach startują ci sami kandydaci, warto chyba wprowadzić głosowanie zbiorcze, gdzie przy nazwiskach wyborcy zaznaczą: ten na miejską, ten na Wiejską, tamten daleko do Europy.
A zdecydowana większość - do diabła!
Gdyby tak wprowadzić podatek od emisji gazów cieplarnianych przez dzieci oraz psy, na osiedlach w ojczyźnie zaraz zagościłyby cisza i spokój.
W kraju zapanowała zgoda co do Żelaznej Kopuły.
Oraz tego, że powinna chronić połowę rodaków.
Niezgoda już tylko jednej ostatniej kwestii - którą połowę?
Tym razem Afryka potrzebuje wyeksportować do Niemiec dwadzieścia tysięcy słoni, dla których w ojczyźnie brak perspektyw.
A na emigracji na pewno zaraz utworzą obce kulturowo getta, po drodze odbierając robotę niemieckim... owczarkom.
Puszczając do sąsiada perskie oczko, ajatollahowie powinni spodziewać się, że ten w odpowiedzi puści im co najmniej dwa...
Dowody na nieistnienie spisku nie dość, że mało seksowne...
...na dodatek w oczach wyznawców jedynie potwierdzają jego wszechogarniający zasięg.
Emocje sięgają zenitu, gdyż tak naprawdę jedni narodzeni chcieliby masowo wyabortować innych narodzonych.
Ze wzajemnością.
Kalinka - tradycyjna kulka zapachowa utoczona ze świeżego kału.
Wiosną wypady weekendowe, latem trzy miesiące egzotycznych wakacji. Listopad i grudzień - na drugą półkulę w poszukiwaniu słońca. Zimą białe szaleństwo.
Komuniści z klasy średniej są tak zabiegani, że po prostu nie mają czasu zagłosować!
Zaś okno elektoralnej możliwości otwiera się dla nich właściwie tylko w połowie października...
Ileż razy można te demokratyczne władze wybierać? Lata człowiek jak kot z pęcherzem, a tu wciąż tyle stanowisk do obsadzenia...
Miejmy nadzieję, że jak już wprowadzą u nas prawdziwy porządek, to nasz dyktator-naczelnik będzie miał tyle przyzwoitości, żeby nie domagać się plebiscytów przy urnie.
Choć niestety przykład niskorosłego carewicza zza miedzy nie napawa w tym względzie optymizmem.
Wojsko działało najlepiej, kiedy żołnierze posłusznie czekali w koszarach na dostawę tysięcy czołgów, armat, samolotów oraz podwodnych okrętów. Zamówionych przez starą władzę za nieistniejące pieniądze.
Niestety, nowa władza postanowiła wyprowadzić oddziały na poligon. Ćwiczenia przynoszą zaś tak krwawe żniwo, że już chyba bezpieczniej byłoby wysłać chłopców bezpośrednio na front...
Kwiecień plecień bo przeplata - trochę pylenia znad Sahary i jeszcze więcej błota.
Dopiero zabicie dowolnego Polaka równa się zbrodni ludobójstwa.
Chyba że zabijającym jest również Polak.
Wtedy obu można jakoś tak po ludzku zrozumieć...
W Warszawie o godne mieszkanie coraz trudniej.
Szczęśliwcy gnieżdżą się pod mostami, reszcie musi wystarczyć miejsce stojące na moście.
To właśnie z myślą o nich - przypadkowo tuż przed wyborami - miasto uruchomiło kolejną przeprawę!
Śmigus dyngus powinien zawsze wypadać w prima aprilis.
Bo oba święta dotyczą zalewania.
Największy kłopot ze zmartwychwstaniem - że ma dotyczyć również ciała.
Nie każdy dysponuje zaś powłoką, w której pragnąłby spędzić wieczność (albo choćby i dzień).
Zwłaszcza że do grobu najczęściej trafia egzemplarz mocno nadgryziony przez czas.
A gdyby to Leśne Ruchadło zgłosiło się do naszego dra Andrzeja po pigułkę?
Nie odmówiłby przecież - ani dzień przed, ani dzień po. Ani tym bardziej w trakcie!
Wygląda na to, że małpka sapiens zawsze musi w coś wierzyć.
Więc zaraz po tym, jak zwątpi w Pana z brodą, który zesłał samego siebie (pod postacią własnego syna!) na krzyż...
...natychmiast zaczyna kombinować, czy aby na pewno jakiś złowieszczy miliarder nie rozprowadza po świecie armii nano-botów pod postacią rzekomej szczepionki na nieistniejącą pandemię.
Tradycja gatunku każe, by porządna wiara była po trosze śmieszna, po trosze zaś straszna.
Może trzeba raz jeszcze przemyśleć sojusze i jednak reanimować Układ Warszawski...
...skoro most w Baltimorze padł, a krymski wciąż stoi na swoim miejscu.
Bezbożny to reżim, co próbuje wyprzedzić i wyręczyć wiekuistą sprawiedliwość.
W czasach politycznej poprawności rządowe samce alfa mogą podrywać już tylko... myśliwce.
Dla przytłaczającej większości z nas największym osiągnięciem minionej studniówki jest to, że w ogóle udało się sto razy wstać z łóżka.
Dziś koniec być może ostatniej już zimy w Europie.
Skoro resztkę klimatycznych ambicji przehandlowaliśmy za namiastkę społecznego spokoju.
Mając do wyboru hańbę i wojnę, zgodnie z tradycją wybieramy hańbę.
A wojnę dostaniemy i tak.
W gąszczu niepotrzebnych pytań kwitnie wybujały fałsz.
Zamiast tego: zabrać immunitet, wsadzić do aresztu, przygotować rzetelny akt oskarżenia.
Ale przede wszystkim wyłączyć kamery!
Dać się wybrać innym to wyjście najłatwiejsze, na przyszłość zwalniające kandydata z wszelkiej odpowiedzialności.
Prawdziwy mąż stanu wybiera się na stanowisko sam. By nikt nie musiał wykonywać brudnej roboty za niego.
Słusznie Dziadziuś nie poprzysiągł niczego przed komunistycznymi komisarzami.
Przecież jest już w takim stanie, że łatwiej mu relacjonować liczne halucynacje niż cokolwiek przypominającego prawdę.
I znów zmiana na gorsze.
Przecież dotychczasowi ambasadorzy specjalnie po to nie mówili po cudzoziemsku (i ledwo po polsku), żeby ich obce siły nie zdołały przekabacić.
A teraz znów na placówki wyślą nam poliglotów takich-owakich, co to w głowie mają języków poplątanie zupełnie jak na wieży Babel.
Prezydent jest tak bardzo przeciw zabijaniu, że z Ameryki przywiózł tylko dziewięćdziesiąt sześć śmiercionośnych śmigłowców.
Sumienie nie pozwoliło mu wziąć całej setki.
Zamiast gromadzenia wody, puszek oraz paliw, szykując się na nadejście wojny przezornie:
a) spal dom
b) utop dzieci
c) nabij pistolet, by w stosownym momencie palnąć sobie w łeb.
Elastyczne rajtuzy wymyślono po to, żeby pewni ludzie mogli obnosić gołe pupy jako ubrane.
Niestety, wynalazek - jak wiele innych przed nim - okazał się mieć więcej stron ciemnych niźli jasnych.
Wreszcie przekonujący film o spełnianiu drobnomieszczańskich marzeń:
domek z ogródkiem w zamian za oddaną służbę ponadnarodowej korporacji.
Korporacji tyleż precyzyjnie zorganizowanej, co realizującej kompletnie bezsensowne cele.
Nawet najtańsze zakupy przestają być takie tanie, gdy doliczyć koszt pigułek na ukojenie nerwów.
Skołatanych wiecznym poszukiwaniem najtańszego sklepu.
Ludność odkrywa właśnie, że prawo to fatamorgana - można nie uznawać go wcale, albo uznawać na własnych warunkach. Co zresztą na jedno wychodzi.
Pięści natomiast kwestionować nadal nie sposób.
Pan Andrzej ma tak doskonale skalibrowane poczucie prawa i sprawiedliwości, że hostii z ukraińskiego zboża by nie łapał.
Elektorat narodowy ma przed sobą lepsze perspektywy niż katolicki.
Niemiecka generalicja jak nudysta na bałtyckiej plaży - nie ma nic do ukrycia.
Z nadzieją, że jak se Ruskie popatrzą, nieco zrzednie im mina?
Wszystko już kiedyś było.
Tylko że wcześniej gniotło tamtych ludzi, a dopiero teraz - nas.
A ten kierowca łobuz dawniej to by nikogo nie przejechał.
Pan Daniel nigdy w życiu nie sprzedałby takiemu paliwa!
Skoro ten rok - za sprawą dnia wczorajszego - jest nieco dłuższy niż zwykle, najpewniej uda się nam wreszcie wyrobić z realizacją wszelkich postanowień.
Całuśny francuski twardziel to w istocie jedynie intelektualista w przebraniu.
Co to nie ogląda amerykańskich filmów.
Gdzie niedawno sugestywnie ukazano, jak wygląda odwrót wielkiej armii spod Moskwy.
Gra na globalne ocieplenie opłaca się nam tylko tak długo, póki w trawie nie pojawią się jadowite pająki, węże i inne skorpiony.
Niemra płaci sześćset miliardów nagrody za to, żeśmy rząd wymienili.
Na lepszy dla Polski.
Dlaczego tak naprawdę nasz Jan Paweł okazał się dopiero drugi?
Bo najpierw był dwugłowy Lennon-McCartney.
Podobno Rosjanie zakontraktowali do pracy na froncie Nepalczyków. I od razu sukces.
Izrael idzie tymczasem drogą odwrotną. Zatrudniając Indusów, by na zapleczu uzupełniali braki kadrowe w fabrykach i na polach.
Rozkochany w wojaczce Żyd nikomu nie odda miejsca na proscenium teatru wojny.
W dłuższym kraju dłużej czeka się na prezydencką łaskę.
Nie każdy ma tyle czasu...
Gdyby fanatycy wszelakiego wyznania traktowali opowieści o wiecznym zbawieniu naprawdę poważnie, to po naszym łez padole chodziliby chyba nieco bardziej wyluzowani.
Jeśli kto w lutym myśli o sercu, to najprędzej w kontekście ciężkich powikłań po infekcji wirusowej.
Jak już nasi przywódcy dogadają się w kwestii wytworzenia amunicji, niech jeszcze wymyślą, jak wyprodukować Europejczyków, którzy będą skłonni jej użyć.
Wbrew buńczucznym zapowiedziom, przedłużający się pokój jednak nie doprowadził do końca historii.
Do końca historii doprowadzić może tylko wojna.
Dzień wydłużają nam głównie po to, żebyśmy jeszcze bardziej docenili, jak wokół brzydko.
W pewnym sensie dziennikarze faktycznie popchnęli osłów do szturmu na straż marszałkowską.
Tak jak popychają ich do każdej i dowolnej głupoty poprzez samą obietnicę jej nagłośnienia.
Bynajmniej nie z bezinteresownej miłości do zwierząt.
Uczciwi mogą spać spokojnie.
Sztuczny tłok to ulubiona technika kieszonkowców.
Stosowana, by skraść cudzy portfel.
A obecnie także by wyszarpać nieco niezasłużonej uwagi.
Być może do pokonania karykaturalnego Donalda Amerykanom potrzeba kogoś jeszcze bardziej malowniczego:
np. pedofila-ludożercy, który nie wstydząc się tego, kim jest, zawłaszczy całą uwagę mediów.
Oraz gawiedzi.
To niehumanitarne, żeby Polakowi w środku zimy pokazywać pożary w Chile czy Australii.
Gdy każdy obrazek czterdziestostopniowego upału budzi nie współczucie a zazdrość.
Niskokompetentni politycy masowo lądujący obecnie na bezrobociu, zamiast pchać się do obcych euro-parlamentów, mogliby zasilić naszą piłkarską reprezentację.
Wyniki gorsze już przecież nie będą, a chłopcom mniej dłużyłoby się oczekiwanie na odsiadkę.
Gdyby tych wszystkich europejskich rolników z ich potężnymi maszynami przekierować na front wschodni, za tydzień wzięliby Władywostok.
Pod warunkiem uzyskania dopłat bezpośrednich na odpowiednim poziomie.
Czy w środku zimy żonie opłaca się wetować pensję małżonka, z której opłacane są prąd i ogrzewanie w jej pałacu?
Nie. Opłaca się jej natomiast weta udawanie!
Brawo! Gdybyśmy heroicznie zbierali tyle co rok, to już po jednym stuleciu można by spłacić długi wszystkich szpitali w kraju.
Pod warunkiem, że manko przestałoby w tym czasie rosnąć.
Od ministra sprawiedliwości oczekuje się tylko jednego: żeby przeciął węzeł gordyjski mieczem Damoklesa.
Koreańczycy z południa wiele wysiłku włożyli w to, żebyśmy zatęsknili za tamtejszymi telefonami, grupami wokalno-tanecznymi, a nawet kiszonkami...
...kiedy już Koreańczycy z północy obrócą je wszystkie w radioaktywny pył.
Czyli wg najnowszych wskazań - całkiem niedługo.
Zamiast tak łazić w kółko z puszkami po prośbie, wzięliby się wszyscy wraz za łopaty i przekop jakiejś mierzei, czy inny zbożny cel osiągnęli.
A dlaczego ci kwękający Ukraińcy po prostu nie zastrzelą Ruskich słowami o naszym nieustającym wsparciu?
Przesiąść się z siedzenia wprost na posiedzenie - oto możliwości ojczystego języka!
Wypada jednak mieć nadzieję, że gdzieś w dalekim siódmym planie ktokolwiek zajmuje się jeszcze czymś dla odmiany pożytecznym.
Jak pisanie wierszy, na przykład.
Obecny prezydent Ameryki wygląda na takiego, co to jeśli z rana zdoła nawet uratować wolny świat, to już po południu o tym nie pamięta.
Za europejskie pieniądze przyzwoitość każe budować Europę.
A nie azjatycką satrapię jak u Madziarów.
Tylko czy jeszcze Rosjan wystarczy, żeby okupować cały ten ich ruski świat?
Wygląda na to, że wreszcie warto kraść.
Zanim w prokuraturze i sądach przewali się kolejka, zanim zwolnią się miejsca w więzieniach - dawno już nas tu nie będzie.
Gdyby przynajmniej Wisłą szedł jakiś szlak handlowy z Chin do Europy, moglibyśmy nabrać geostrategicznego znaczenia jako zuchwali piraci strzelający do kontenerowców.
A tak - skazani jesteśmy na wieczne strojenie nieadekwatnie poważnych min.
Amerykanie pracują nad przywróceniem naddźwiękowych samolotów pasażerskich.
Żeby móc szybciej uciekać przed swoim nowym-starym prezydentem.
Do wiosny można rozmawiać o śniegu i drogowcach, potem podtopienia i powodzie, lato to rekordowe upały...
...więc prawdziwie neutralnych tematów zabraknie dopiero jesienią.
Żeby ostudzić Planetę, należy ograniczyć konsumpcję.
Żeby ostudzić emocje, trzeba nam mniej gadać.
Może i dobrze, że nasze patriotyczne nieboraki pod przewodem pana Andrzeja parają się tworzeniem prawa...
...a nie np. oprogramowania dla autonomicznych samochodów.
Wszystkie te chwile spędzane na kopaniu się z koniem tylko dla konia nie idą całkiem na marne.
Koń i tak nie ma nic lepszego do roboty.
Kraj poważny to taki, gdzie nadzorca wszechpotężnej armii znika ze wszystkich radarów, by po kilku dniach powrócić już bez prostaty.
Komuniści i tak okazali się względnie litościwi.
Przecież żeby do końca pognębić polskiego patriotę, mogli do swojego podłego spisku użyć nie miejskiego autobusu, a rowerów!
Może kiedy Ruskie wreszcie zrzucą na nas jedną czy drugą atomówkę, zrobi się trochę cieplej.
Tu nie pana Szymka trzeba do prowadzenia tzw. obrad, tylko przedszkolanki.
Najlepiej takiej o ciężkiej ręce.
Od tego mamy wolny rynek, żeby każdy mógł sobie dobrać usługę wedle preferencji i zasobności portfela.
Nic więc dziwnego, że nawet zestawy sędziowskie oraz ich wyroki są obecnie szyte na miarę.
Codzienne metodyczne głoszenie, ze białe to w istocie czarne (i na odwrót) jest nie mniej groźne od faszyzmu.
A do tego bardzo męczące.
Szkoda że jedynie dla odbiorców.