Szkoda, że Wielka Brytania po wyjściu z Europy nie odpłynęła sobie daleko na Atlantyk.
Dziś bowiem jedyne nowinki, jakie Anglicy mają nam do zaoferowania, to kolejne mutacje wirusa.
Oraz szczepionka, po której bardzo boli głowa.
Szkoda, że Wielka Brytania po wyjściu z Europy nie odpłynęła sobie daleko na Atlantyk.
Dziś bowiem jedyne nowinki, jakie Anglicy mają nam do zaoferowania, to kolejne mutacje wirusa.
Oraz szczepionka, po której bardzo boli głowa.
Podwładni pana Zbyszka na wyprzódki próbują wpisać do kodeksu zakazy różnych niepojętych form fiku-miku.
Wszystko po to, by uniknąć tej przykrej chwili, gdy patron położy się spać potężnym twardochem, a obudzi perfidnie przerobiony przez nieprzyjaciół w zwykłego miękiszona.
Żydów na świat powołano po to, by Polacy mieli przeciw komu się jednoczyć.
Chwile owej jedności są zaś tym cenniejsze, że ulotne, a na dodatek okupione utratą sympatii i reputacji.
A tymi naród gardzi, bo cechują co najwyżej lizusów.
Jako ludzkość mieliśmy wyciągnąć z tej pandemii naukę.
Niestety, jak to z nauczaniem zdalnym bywa, pojawiły się szumy na łączach i ogólne zniechęcenie.
Z kursu świetlanego postępu czeka nas więc powtarzanie klasy.
Na jednym froncie krępowani chwilowo przez sojusze, na drugim przez militarną słabość, po przynależne nam zdobycze terytorialne sięgnęliśmy gdzie indziej: nowy kawałek Polski usypujemy na środku Zalewu Wiślanego.
Na początek zamieszkają tam ptaszki. Potem pobuduje się osiedle dla prezesów państwowych spółek.
Po zmianie władzy płynnie przechodzące w kolonię karną.
O ile więcej zwycięskich remisów zdołalibyśmy wyszarpać, gdyby nikt nie powiedział nam, że jesteśmy Polakami?
Odwołując się do swych najpiękniejszych tradycji, władza planowała stłamsić paradę równości za pomocą armii.
Niestety, czołgi wybuchły, zanim zdołały dotrzeć na miejsce.
Zaś z gołymi rękoma na tęczowy tłum strach było się rzucać.
Wyobraźmy sobie owego Austriaka, który tknięty intuicją pochyla się nad maluteńkim Adolfem w kołysce i za pomocą poduszki dokonuje ostatecznego rozwiązania jego kwestii.
Tłuszcza jednak nie ujrzy na tym obrazku bohatera, lecz zbrodniarza. Oburzając się upadkiem obyczajów i żądając zaostrzenia kar.
Po czym wybierze do rządu ministra Zero, który to właśnie jej obieca: szafot dla wszystkich.
Biuro to taki szatański wynalazek, który pozwala zamienić całkiem konkretny czas w raczej umowne pieniądze.
Miejmy nadzieję, że już niebawem Trybunał ostatecznie przesądzi, czy w ogóle samo istnienie Europy, Świata i Wszechświata zgodne jest z naszą narodową konstytucją.
Zwłaszcza w jej obecnym tzw. rozumieniu.
Rzut oka na mapę i wszystko jasne: cały ten Rzeszów to już prawie Słowacja.
Nieoczywista macierz nagłego a podwójnego upadku Rzeczypospolitej.
Niby ten Wołodia taki nam nieprzyjemny, ale jak tylko trzeba trochę pokopać w piłkę, to z wycieczki do Petersburga nikt nie robi problemu.
Może pan Wicemarszałek powinien wytłumaczyć Czechom, do kogo powinni zwrócić się po swoje pieniądze?
Bo jeśli nie damy rady rozwiązać tej kwestii na poziomie dyplomatycznym, skończymy jak te kraje w Afryce, co to kłócą się o wodę z Nilu.
A z Egiptem aż strach zaczynać, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jakich ma sojuszników.
Podczas zmagań (zapasów w błocie?) z polskością nie wolno zapomnieć, jak bardzo jesteśmy w tym trudzie osamotnieni: nie zmagają się z nią ani Belgowie, ani Bułgarzy.
Sądząc zapewne, że sami stanowią pępek świata, a ich smętne dramaty i dylematy są tym co z jednej strony uniwersalne, z drugiej zaś - niepowtarzalne.
Skoro tylko objawił się nowy kozioł ofiarny rządowej propagandy, kozioł poprzedni natychmiast zwęszył swoją szansę.
Zapowiadając rychły powrót na białym koniu.
Życie autochtona kurortu jest czystą niemożliwością: jeśli obcy nie dojadą, nie ma za co żyć; kiedy zaś przyjadą, nie ma żyć gdzie.
Gniewna Greta nagle się zestarzała i jeszcze przed dwudziestką zdołała popaść kompletną w nieistotność.
Wkrótce ze strony młodych wojowników klimatu zaczną padać niewygodne pytania: a co ty, stara ruro, tak naprawdę uczyniłaś, by ocalić planetę, nasz dom?
U barbarzyńców bogowie jedli ofiary z ludzi.
Cywilizacja polega na tym, że to ludzie jedzą ciało boże.
Jak mawiają postępowcy - zmiana wywołuje lęk, ale tylko u tych, którzy nie chcą się rozwijać.
Czyżby w swoim bezmyślnym klepaniu frazesów nie brali pod uwagę istnienia zmiany na gorsze?
Minister Zero powinien ostrożniej formułować swoje mokre sny: zaostrzenie kar wkrótce może dotyczyć go bardzo osobiście.