Pies to taki przyjaciel, co to jedną kosztuje pół miliona w dolarach, a drugiego życie.
Plus trzeba zbierać po nim kupy.
Pies to taki przyjaciel, co to jedną kosztuje pół miliona w dolarach, a drugiego życie.
Plus trzeba zbierać po nim kupy.
Taśmy prawdy to mają do siebie, że nie sposób zrozumieć, o czym na nich mowa: sama składnia z polszczyzną niewiele ma wspólnego, a wszystkie słowa przybierają postać dłuższych lub krótszych pikań i piknięć.
Więc czym się tu ekscytować?
Historia rodzaju ludzkiego to w istocie katalog sposobów, na które większość skłaniana jest do pracy na rzecz wąskiej bądź bardzo wąskiej mniejszości.
Z ulgą przyznajmy, że chwilowo mniej biją.
Wśród ministrów zdrowia trwa konkurs na restrykcje, których naród nie będzie przestrzegał najbardziej.
Głównie ze względu na ich niejednoznaczność.
Być może na przyszłość należało by wręcz odpowiednie definicje zapisać w słownikach polszczyzny.
I tak np. - maseczką będzie jedynie zasłona twarzy nabyta u wskazanego w źródłach instruktora narciarstwa i/lub handlarza bronią.
W ramach humanitarnego traktowania jeńców rosyjski bloger będzie w regularnych odstępach wyciągany z łagru, myty i odświętnie przyodziewany.
Z okazji kolejnych procesów i kolejnych zapadających skazań.
Czy faktycznie trzeba rozliczać z przeszłych grzeszków detalicznie - jeden nieistotny rodak po drugim...
...czy może lepiej powtarzać do skutku, że sam Prezes Polski pobłądził w młodości, nakazując bratu bliźniakowi popełnić rządowym samolotem samobójstwo rozszerzone o dziewięćdziesiąt pięć osób?
I wszystko zostało po chrześcijańsku przebaczone!
Zastanawiać musi ilość śpiewania zawodowo wydobywanego z siebie przez ludzi.
Śpiewania, które - od momentu zapisania na taśmie głosu Elli Fitzgerald - nie ma już oczywiście najmniejszego sensu.
Nie ma gorszych szczepionek. Tak jak nie ma gorszych naukowców. I gorszych ludzi.
Wszyscy są równi. Tolerancja.
(bo przecież nawet równiejsi kiedyś w końcu umrą)
Polska, niegdysiejszy Radom Europy, ma dzięki wdrożeniu nowej strategii stać się owej Europy Pcimiem.
Piłkę nożną zamkną dopiero na sam koniec - po wyłączeniu lekarzy, tuż przed zgaszeniem światła.
Złotowłosy Amerykanin zdołał po raz wtóry uniknąć wbrzoskwinienia.
Teraz biorą się srebrnowłosego Polaka, wyższego z Jarosławów.
Tu może się udać. Wbrzoskwiniający powołali w tym celu całą rzeczywistość równoległą z osobnymi prawami i własnym sądem.
Oraz osobnym źródłem prawdy i dobra - Bogiem-ojcem w postaci niższego z Jarosławów.
Polak z ulgą przyjmuje koniec tzw. święta miłości.
Przez kolejne trzysta sześćdziesiąt cztery dni znów będzie mógł spokojnie zająć się nie kochaniem przecież, lecz uczuciem zgoła przeciwnym.
Liczba zgonów dramatycznie spada, Polacy nie chcą umierać!
Może choć spóźnione wakacje ogłoszone przez rząd pomogą nieco nadgonić z trzecią falą epidemii...
Dziennikarzy, którzy tak głośno - i to pod czarną banderą! - popierają cywilizację śmierci, na dobry początek nie powinno się szczepić.
To chyba najbardziej humanitarny sposób rozwiązania dylematu mediów nienarodowych.
Plus tradycyjny ruski nowiczok, ma się rozumieć.
Pięknoduchom zdaje się, że naród za którymś razem się ocknie i odbierze władzę z rąk - tych rąk.
Pamiętajmy jednak, że ręce - te ręce namaściły na ministra obrony narodowej radzieckiego szpiega. I nie stało nic.
Póki naiwna publiczność daje wiarę po prostu swym oczom, szuler zawsze wygra w trzy karty.
Jak tylko rzucili śnieg, pojawiła się nadzieja, że i wirus utknie w zaspie.
Wszak zamarznąć jest jakoś bardziej honorowo i zgodnie z tradycją, niż ulec epidemii sprowadzonej - jak wszystko dzisiaj - z Chin.
Czystka etniczna to jednak daremny trud.
Może i samochód nieładnie pachnie.
Ale bez samochodów nie ma Niemiec.
A bez Niemiec nie ma nic.
Integrująca się opozycja jak zwykle o krok za władzą - w łonie której doszło do cudownego rozmnożenia koalicjanta poprzez podział: Porozumienia są teraz dwa.
I łączy je już tylko wspólne nieporozumienie.
W stu tysiącach mieszkań obiecanych przez rząd jest pewnie ze ćwierć miliona pokojów do wypłakiwania się!
Polki mogą więc spokojnie zachodzić w ciąże wysokiego ryzyka.
Nareszcie! Pan Zbyszek uratuje wolność w internecie, żebyśmy wszyscy mogli chwalić i sławić jego rumiane oblicze!
Zaś przy okazji - nie mogli go nie chwalić i zniesławiać.
Cały naród zbierał.
I uzbierał akurat na trzymiesięczną pensję Boga Futbolu.
Na szczęście ów pracuje tymczasem gdzie indziej. Czyli przynajmniej do lata nie trzeba nam się zastanawiać, do którego klubu go posłać.
Teraz kiedy majestat państwa raczył obdarzyć wybranych obywateli terminami szczepień w losowo wybranych punktach kraju (byle nie w osiedlowej przychodni)...
...jakiś informatyk-stażysta mógłby opracować prostą i przyjazną platformę wymiany owych terminów tak, by obywatele sami wnet przywrócili porządek.
Chyba że przy okazji stawiamy na rozwój jednodniowej turystki indywidualnej...