Jak głęboka jest miłość naszego prezydenta do jego niesłusznie ustępującego amerykańskiego odpowiednika? Jak daleko sięga wzajemne zaufanie?
Przykładowo - czy pozwoliłby własnej córce zostać z kolegą na kwadrans sam na sam w owalnym gabinecie?
Bo Polskę stręczył mu bez najmniejszych oporów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz