Szpital na stadionie czeka pusty jako ostatni szaniec obrony: gdyby, nie daj Boże!, zachorował sam Prezes Polski, do tysiąca łóżek złoży się ciała jego oraz całej przysługującej mu ochrony - prywatnej, partyjnej, państwowej i tej zupełnie tajnej.
Powinno znaleźć się miejsce także dla najprawdziwszego anioła stróża lub przynajmniej dla niejakiego Błaszczaka, który rolę anioła w oczach pogrążonego w delirium Najwyższego Chorego mógłby z powodzeniem odegrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz