W sumie nie takie to dziwne, że prezydent podkreśla ideową bliskość do obozu politycznego, który ze względów etnicznych jego żonę i córkę odesłałby najchętniej do... obozu. W bardziej dosłownym tego słowa znaczeniu.
Wszak nie każdy musi lubić swoją rodzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz