Polski Bond, ten od uwodzenia prowincjonalnych posłanek i okradania niepełnosprawnych, przeszedł nagłe nawrócenie. Szkoda tylko że od razu pobiegł z nim do telewizyjnego konfesjonału.
Mógł win odkupienie zacząć przecież od ostatecznego poświęcenia dla ojczyzny, w dawnym dobrym stylu wskakując do łóżka - np. naszego ministra Mariusza neo-Kiszczaka Kamińskiego - z dyktafonem.
Tego by się dopiero słuchało!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz