Dziś, żeby rakieta przypadkowo nie spadła, nie wystarczy wsadzić do niej Ruska i Amerykańca.
Gwarancje bezpieczeństwa dawałoby dopiero dorzucenie Chińczyka, Irańczyka oraz obywatela właściwej Korei.
A i to tylko do czasu, aż nasi z Obrony Terytorialnej nie dochrapią się jakiejś kosmicznej procy, której na złość światu z pewnością nie zawahaliby się użyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz