Już Wódz nasz naczelny rzucał się do rączek całowania, jak to ma w zwyczaju względem kanclerzyc i premierzyc tego świata, a tu przykra niespodzianka.
Niespodzianka, ale przecież nie przypadek - skoro w okolicach bluźnierczego zamachu napotkano wraz Radosława S., członka znanej organizacji terrorystycznej kierowanej z Brukseli przez samego Donalda T.
Na szczęście Prezes nierychliwy, więc cierpliwie poczeka, by w stosownym czasie właściwe łapki poślinić. Wszak zaślubion on z Europą na dobre i na złe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz