Póki co Niezłomek grzecznie prosi biskupa Canterbury o modlitwę i wstawiennictwo.
Ale jeśli to nie poskutkuje, gotów śladem filipińskiego kolegi zwyzywać kogo trzeba, choćby i amerykańskiego ważniaka-brudasa, żeby już nikt nigdy nigdzie Polaka nie śmiał nawet palcem tknąć.
Ze strachu przed Niezłomkiem, oczywiście. Bynajmniej nie z obrzydzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz