Znajomy łobuza, którego nie lubimy, ale nie tak bardzo jak tego innego, co to jest śmiertelnym wrogiem naszego sojusznika, a skoro obaj dranie się nie znoszą... to w sumie równy chłop
Jeszcze rano minister spraw zagranicznych ruga ambasadora, a prezydent rzuca wyzwanie swemu rosyjskiemu odpowiednikowi, a już wieczorem znów jesteśmy niemal sojusznikami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz