Irak i Syria, pięćdziesiąt milionów.
Strefy otwartego konfliktu i dyktatury, te bardziej okrutne, powiedzmy że tylko w Afryce - co najmniej drugie tyle. Razem sto baniek.
Dalej głodni. Plus prześladowani: bluźniercy, albinosi i homoseksualni.
Ale przecież także i ci rzutcy i energiczni, którzy duszą się z braku możliwości.
Oraz powiedzmy milion tych, co to po prostu nie cenią subsaharyjskich upałów.
Bliski Wschód i Afryka, razem będą ze dwie stówy.
A na koniec drugie tyle z całej Azji - oczywiście jeśli Amerykanie zgodzą się wziąć na siebie Latynosów.
Wychodzi na to, że - skoro musimy przyjąć wszystkich - każdy dostanie po jednym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz