Wyjaśniło się wiele, może nawet wszystko.
Za publiczny wizerunek premierzycy odpowiadała do wczoraj ta sama specjalistka, która pewnemu misiowatemu posłowi doradziła spocząć na warszawskim trotuarze, a na nogi zerwać się dopiero do pijackiej bitki z policją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz