Najpierw szlochają nad bezrobociem, a potem - jak już ktoś pracę jednak dostanie - pomstują jeszcze głośniej.
Rzecz nie w kumoterstwie jednak, ani nawet w politycznej zawiści. Po prostu pan, o którym mowa w wolnym czasie książki pisze.
A jak to tak? Wszak pisarz zamożny być nie może, przeciwnie - głodować winien przy (pustym) sztuk ołtarzu, by szlachetniejszą jego proza była.
Czyli, że z troski o kulturę narodową całe to zamieszanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz