No i radziecki minister odbił się od naszych granic jak balonik.
Jedną bowiem naukę żeśmy sobie dobrze po Smoleńsku przyswoili: cudzych samolotów rządowych pod żadnym pozorem w przestrzeń powietrzną nie wpuszczać, bo jeszcze taki spadnie i kłopot gotowy.
Przecież eksperci wroga też nie w ciemię bici i o bombach helowych oraz pancernych brzozach z pewnością słyszeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz