Gdyby nasz tupolew miał odrobinę przyzwoitości, runąłby jak malezyjski kolega wprost do Oceanu. I to od razu na najgłębszą wodę.
Nikt nie śmiałby wtedy podważać jedynie słusznych prawd wiary za pomocą dowodów, nikczemnych w swej materialnej dosłowności.
Duch, plwając w twarz rozumowi, wreszcie zatryumfowałby niepodzielnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz