Po dwóch tysiącach lat dziennikarskiego śledztwa postępowe media nareszcie ustaliły, że Kościół Powszechny został z całą pewnością powołany w celu czynienia pedofilii.
Tymczasem źródło największego zgorszenia nie z alkowy tryska, lecz z kazalnicy!
Oto bzdurna doktryna odnajdywania siły w słabości: katolik winien oddać cesarzowi co cesarskie, czyli w szpetne sprawki władzy się nie wtrącać. Niczym Jezus z Nazaretu, który - posiadając przecież wszelkie dostępne środki, z umiejętnością wskrzeszania zmarłych włącznie - zamiast zaprowadzić ostateczny porządek w Galilei, Rzymie, a nawet w Rzeczpospolitej, wybrał jakiś zupełnie pokrętny wariant rzekomego happy endu.
Czemuż więc i małoletnia ofiara lubieżnika w sutannie nie miałaby pokornie nadstawiać mu drugiego pośladka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz