Od wczoraj mówi się w kółko o niejakiej literze prawa.
Gdybyż tylko była to faktycznie pojedyncza litera! Do jej objaśnienia wystarczyłby grafolog, a uwolnione od nadmiaru spraw sądy zajęłyby się wreszcie pisaniem dziewiętnastowiecznych powieści.
Koniecznie wielotomowych, z miejsca proszących się o ustawienie na brzeżku zielonego sukna, gdzie - jak wiadomo z transmisji dawniejszych rozpraw - papier w karnym ordunku prezentuje się wyjątkowo malowniczo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz