Już dzień po wyborach przy biurku każdego europejskiego władcy-elekta staje smętny bankier, by poinformować szczęśliwego zwycięzcę, że właściwie to może on wszystko, czyli w praktyce dokładnie nic.
No, może poza - szczególnie we Francji - uwiedzeniem własnej sekretarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz