Pewien bankier przyznał właśnie, że jego firmie, byłej już niestety, zależy jedynie na wyciśnięciu klienta jak cytryny.
Otóż każdej firmie chodzi właśnie o to! Rzeczona zaś instytucja - co wcale nie jest w kapitalistycznym świecie regułą - przynajmniej płaci całkiem rozsądnie. Nasz skruszony bankier przez ostatnią dekadę wyciągnął okrągłe pięć milionów...
Teraz zarobi zapewne dodatkowo na swej faryzejskiej spowiedzi. I dopiero to jest naprawdę niesmaczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz