Do niedawna mogło się zdawać, że krzewiona z wielkim uporem tolerancja narzuca swym wyznawcom pewne standardy. Począwszy od tego, że nie wypada natrząsać się z cudzych preferencji, nawet jeśli ich nie podzielamy.
Skąd więc szydercza nagonka na niezbyt rozgarniętego posła o skłonnościach do podglądactwa?
Skoro mamy takich w parlamencie przynajmniej dwóch, siły postępu – zamiast chłopców tępić – powinny raczej domagać się zalegalizowania dla tej najnowszej mniejszości seksualnej małżeństw tzw. voyeurystycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz