Konferencja za konferencją, zza pleców tzw. fachowców coraz częściej wyzierają twarze prokuratorskie. Niebawem wszystko stanie się jasne.
Honory głównego podejrzanego pełni zwyczajowo ten, kto ma najlepszy – czyli możliwie mroczny i odrażający – motyw.
W tym przypadku wątpliwości mieć nie można: jeśli ktoś na katastrofie skorzystał, to chyba tylko Prezes. Pozbywając się skazanego na porażkę brata-kandydata, za jednym zamachem (nomen omen!) umieścił go na Wawelu i sztandarze oraz odkurzył swą skazaną na marginalizację frakcję nienawistników. Odzyskując tym samym polityczną inicjatywę.
Czy przyjdzie mu za to zapłacić? Miejmy nadzieję, że nie. Wszak bez niego, jak bez Michnika – nie będzie komu budzić prawdziwych emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz