Premier Skalin znów błysnął przed narodem swym kamiennym obliczem. Ma to oczywisty związek ze zdradą jego ulubionego pseudo-Stańczyka, pretekstem jest jednak co innego - tzw. wojna z dopalaczami.
Panie Skalin, albo albo:
Albo proszę zdelegalizować również wszystkie bufety, bary i sklepy monopolowe – wszak wypadków, zatruć i zgonów po alkoholu jest sto razy więcej niż po innych chemicznych wynalazkach...
Albo pozwólcie nam wreszcie brać normalne zdrowe narkotyki – te same, które i pan niegdyś popalał!
Słuszność, wielka słuszność
OdpowiedzUsuń