Tak zwani obrońcy krzyża idą na łatwiznę, broniąc wiary tu, gdzie jest bezpieczna. Gdyby starczyło im odwagi, winni ruszyć na pierwszą linię świętej wojny, czyli do Nowego Jorku. Tylko tam wśród wznoszonych meczetów i płonących Koranów katolik może w pełni zrealizować swój potencjał i wreszcie, zgodnie z przykazaniem miłości, plunąć prawdziwemu innowiercy w twarz.
U nas pod pałacem to tylko manewry na sucho, dziś przedmurze chrześcijaństwa mieści się na Manhatanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz