Handel niemowlętami, zwany dziką adopcją, to nic zdrożnego, a trzydzieści tysięcy to całkiem godziwa cena.
Abstrahując od świętej równowagi podaży i popytu, chodzi tu także o dobro dziecka. Ktoś, kto inwestuje ciężkie pieniądze, dba o własność lepiej niż ten, kto wszedł w jej posiadanie za darmo.
Zresztą w czym matka gotowa sprzedać dziecko lepsza jest od tej, która potrzebuje je kupić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz