Łatwo świętuje się Grunwald, łatwo fetuje ostygłych bohaterów. Powstanie Warszawskie także dochrapało się hucznych rocznicowych obchodów dopiero, kiedy emocje zdążyły już mocno opaść. Wszak pomniki nie mieszają się w bieżącą politykę – Jagiełło leży sobie spokojnie w krypcie, nieprzejmując się zbytnio nawet nowym kolegą zza ściany...
Gorzej z bohaterami, którzy nie zdążyli wielkodusznie umrzeć albo choćby się zestarzeć. Łatwiej było im wtedy wspólnie stawać przeciw, niż teraz jednomyślnie opowiadać się za. Do tego dochodzą zawiedzione nadzieje, niespełnione ambicje, frustracja i poczucie, że młodość została tam – trzydzieści lat temu...
Dlatego Sierpień trzeba dziś świętować wbrew jego zwycięzcom. Jeśli więc krwawą klęskę Powstania czcimy minutą ciszy, triumfowi Solidarności winni jutro jesteśmy przynajmniej kwadrans oklasków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz