Skoro wreszcie nadeszło z dawien wieszczone globalne ocieplenie i zanim jeszcze dotarły do nas pełznące w krok za nim węże, skorpiony i pająki, zasłużyliśmy – my, obaj obywatele, którzy w obliczu klimatycznych zmian nie porzucili swego miasta gówna – na moment niewinnej błahości:
Za nami jedenasty lipca, iście andrzejkowa niedziela – Andy Schleck w przekonującym stylu wygrywa pierwszy alpejski etap Tour de France, Andres Iniesta zdobywa dla Hiszpanii mistrzostwo świata.
Można chyba bezpiecznie założyć, że gdyby wybory odbyły się wczoraj, prezydentem zostałby nasz swojski Andrzej Nie-Można-Zgwałcić-Prostytutki Lepper.
Taka niedziela zdarza się jednak raz na tysiąc lat...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz