poniedziałek, 28 czerwca 2010

Wygnanie

Pan prezes Ropuch za nic ma sondy i sądy.

Owszem, jedne i drugie bywają omylne jak arbiter na mundialu, ale prezes odrzuca ich werdykty z przyczyn bardziej zasadniczych. Otóż nie należą one do autonomicznego i samowystarczalnego systemu instytucji, który powołał do życia.

System ów to twierdza własnych przekonań i uprzedzeń prezesa Ropucha. Twierdza, gdzie on sam jest jedynym prawem i prawa wykładnią. Wszystko zaś, co obce, co pochodzi z zewnątrz jest niewłaściwe i nieprawe.

Nie może więc dziwić nieufność z jaką wyznawcy Ropucha odnoszą się do ankieterów, ani tym bardziej pogarda jego ukochanego bulteriera w czarnym BMW dla prawomocnych wyroków sądu. Wszak żyją oni w innym państwie i mogą być posłuszni tylko jego regułom.

Na szczęście prezes obiecał im niedawno powrót do Polski. Wraz z nimi z wygnania ma przybyć również prawdziwe prawo i sprawiedliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz