Pierwszy wniosek z mundialu: szczęście, że Amerykanin polował na swojego niewolnika akurat w Afryce Zachodniej, skąd ów przyszły Robert Johnson mógł przywieźć ze sobą bluesa.
Historia alternatywna muzyki popularnej jest aż nazbyt przerażająca:
Pozbawiony słuchu Zulus z okolic Przylądka Dobrej Nadziei wziąłby na drogę jedynie tzw. wuwuzele – narzędzie tortur wytwarzające nieznośny jednostajny jazgot podobny bzyczeniu milionowego roju końskich much nad afrykańskim miastem gówna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz