niedziela, 13 czerwca 2010

Cóżeś ty za pani?

Na wojnie giną żołnierze. Kto myśli o zwycięstwie, musi brać ten fakt pod uwagę.

Dlatego trzęsąc się i rozpaczając nad każdym poległym, dawno już w Afganistanie z radykalnym islamem przegraliśmy.

Cywilizacja która teoretycznie nie daje przyzwolenia na przemoc, która nie wyraża zgody na śmierć, jest słaba bezzębną starczą słabością. Kevlarowe hełmy i kamizelki kuloodporne to na polu walki żadna przewaga – to obciążenie. Staramy się za wszelką cenę przetrwać, niepamiętając już nawet po co. To wiedzą bowiem jedynie żarliwi, którzy mają dla czego żyć i dla kogo umierać.

Wygrywa strona bardziej zdeterminowana. Tymczasem nasi chłopcy jadą na wojnę najzwyczajniej w świecie zarobić. Motywacja niewystarczająca – w końcu żołnierz to nie górnik...

Choć może w czasach kryzysu i bezrobocia właśnie tak na to należy patrzeć? Górnicy także wciąż giną, może nawet częściej, a ręce do pracy – nawet pracy polegającej na zabijaniu – to w dobie przeludnienia wcale nie dobro rzadkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz