Mo-rong, okolice ważnego równoleżnika, amerykański obrońca wolności popija piwko, bałamuci lokalne piękności, za swe czyny odpowiadając jedynie przed Bogiem, historią i rządem Stanów Zjednoczonych.
Niech mobilizują się wrogie armie, niech lecą wraże rakiety – sojusznicy mogą spać spokojnie. On stoi na straży.
Jest na każdej linii frontu. Często nie wiadomo nawet, kto był pierwszy: front czy on. Przyjeżdża na zaproszenie, ale potrafi też zjawić się spontanicznie. Przyjeżdża, zakłada obóz, podsmaża hamburgery oraz jeńców i z miejsca przestaje dbać o bilet powrotny.
Morąg, okolice ważnego równoleżnika...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz