Najpierw przez trzy dni trąbią o podpalonym przez szaleńca policjancie, potem się dziwią, że ludzie grodzą osiedla, przy szlabanie stawiając emeryta w ochroniarskim mundurze.
Jednak bezustanne sianie paniki ma też skutek długofalowy – działa znieczulająco. Kiedy już poczujemy się odseparowani od złego świata, obrazy z drugiej strony muru wzruszają jakby mniej.
Widz jest już wyrobiony. Widział pożary, trzęsienia ziemi, najstraszniejsze masakry drogowe. Widział biedę, choroby i śmierć. Wojnę i głód. Współczucie wymieni czasem na esemesa, a potem przełączy kanał.
Telewizor jest jak ezopowy chłopiec, który woła: „Wilk! Wilk!” Nikogo już to nie obchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz