Dość! Dość siania wulkanicznego pyłu paniki!
Póki chodziło o brytyjskich turystów uwięzionych w kurortach na hiszpańskiej riwierze, czy kilka skrzyń skrzyń biegów do czarnych półciężarówek BMW, można było sprawę bagatelizować. Ale teraz? Przez kretyński zakaz lotów przegrała Drużyna!
Do niedawna człowiek był Panem Stworzenia. Nie dlatego, że zapinał pasy w samochodzie, czy szczepił się przeciw grypie, ale dlatego, że był skłonny podejmować wyzwania rzucane przez los i przyrodę. Owszem, czasem tracił przy tym życie, ale najczęściej w końcu przeciwności przezwyciężał.
Dlatego – nie bacząc na ofiary – dotarł do Ameryki, na bieguny, na himalajskie szczyty, a nawet na Księżyc.
Dziś gatunek zwycięzców na myśl o najdrobniejszym, zupełnie nieistotnym statystycznie zagrożeniu drży jak osika. Drży i płaci idiotycznie wysoki rachunek: miliardy na walkę z wyimaginowaną pandemią, miliardy za zamknięcie przestrzeni powietrznej. A przecież w czasach kryzysu i rosnących deficytów dopiero to są działania zbrodnicze! Lepiej żeby zginęła setka, niżby miliony miały zaraz stracić pracę.
Odwołano tysiąc tysięcy lotów. Co z tego, jeśli jeden czy drugi by spadł? Promil, promila... Ludzi mamy dość, samolotów również. Zresztą od rzekomych popiołów wulkanicznych groźniejsza potrafi okazać się zwykła mgła.
Szczególnie ta, która zasnuwa rozum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz