Wypełnijmy wózki po sam brzeg! Nieumiarkowana konsumpcją to nasz obywatelski obowiązek.
Rolnik, cieśla, szewc i krawiec. Na koniec dnia jeszcze bajarz albo ksiądz. Cała reszta, gdyby na czas nie wykreowano pozostałych cudownych potrzeb, nie miałaby czym się zająć. Reklama nie jest więc wcale dźwignią handlu, jest dźwignią życia samego. Nadaje egzystencji miliardów głęboki sens. Dopiero dzięki niej ludzie stają się niezbędni.
Na horyzoncie majaczy jednak groźna idea, głoszona przez sektę kompaktorów. Krótkowzroczni i pozbawieni wyobraźni, kupują oni tylko używane. Czy tak się godzi, czy to humanitarne? Jeśli przestaniemy łaknąć nowych niepotrzebnych rzeczy, nikt nie zapewni niewolniczej pracy dzieciom Bangladeszu, chińskim chłopom i tysiącom kasjerek w supermarketach. Oraz nowych półterenówek setkom prawników zajmujących się regulacją obrotu gospodarczego.
W imię bliźniego wypełniajmy więc wózki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz